niedziela, 16 maja 2010

KRUCYFIKS pod którym o. Pio dostał stygmatów

cela Ojca Pio

Ojciec Pio


Pio (Francesco Forgione) przyszedł na świat w miasteczku Pietrolcinie, w południowych Włoszech, w miesiącu rozkwitania kwiatów, 25 maja 1887 r. Był piątym spośród ośmiorga dzieci Peppy i Grazio Forgione. Jego mama Peppa wyznała, że był niepodobny do innych chłopców: ,,nigdy nie był niegrzeczny, czy źle się zachowywał''. Od wieku pięciu lat miewał wizje Nieba i był przedmiotem prześladowań przez szatana; w widzeniach rozmawiał z Panem Jezusem, Jego Matką, oraz ze swoim Aniołem Stróżem lecz niestety te doświadczenia Nieba przeplatane były obecnością piekła i szatana.

W 1903 r., wskutek umartwień i słabego zdrowia, bliski był śmierci. Lekarze stwierdzając wyczerpanie organizmu pewni byli, że wkrótce umrze. Słaby, lecz silny siłą ducha, przyjął wtedy franciszkański habit Kapucynów, rozpoczynając życie zakonne i nowicjat a wraz z nim intensywne życie nauki, modlitwy, ubóstwa i pokuty. W 1909 r., na skutek choroby znalazł się znów w Pietrolcinie, przy boku matki. Rozpoczynał się wtedy jeszcze jeden intensywny etap jego niezwykłego życia, pełen mistycznych cierpień, niewidocznych stygmatów, i straszliwej walki z szatanami usiłującymi go zniszczyć. ,,Wszystko stało się tutaj'' mówił potem, cała jego przyszłość została tu przygotowana. Jedenastego stycznia 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze Benevento. W roku 1916 znajdujemy księdza Pio w kościele w San Giovanni Rotondo, z jego zabytkową i mistyczną kalwarią Gargano, w miejscu które wkrótce miało się stać jego Jerozolimą, i gdzie wkrótce zaczął być znany wśród miejscowej ludności jako ,,świątobliwy ojczulek''. Tutaj stał się ,,ofiarą miłości'', na przebłaganie za grzechy, jako odkupieńcza ofiara i odnowiciel duchowy tłumów które licznie ściągały aby oddać cześć krwawiącym ranom na jego dłoniach i stopach. Stygmaty otrzymał 20 września 1918 r. gdy modlił się przed krzyżem umieszczonym na chórze starego kościółka, z rąk niezwykłej postaci podobnej do anioła. Rany stygmatów pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat. Był to jeden z powodów dla których przez lata ściągali do San Giovanni Rotondo lekarze, naukowcy, dziennikarze i zwyczajni ludzie, chcąc zobaczyć ,,świątobliwego braciszka''.

Zwykle budził się wczesnym rankiem (a właściwie jeszcze w nocy) aby przygotować się do Mszy Świętej. Każdego ranka o godzinie 4-tej zawsze setki a czasem nawet tysiące wiernych czekały już na otwarcie drzwi kościoła. Po Mszy Świętej większość czasu poświęcał modlitwie i słuchaniu spowiedzi. Zmarł 23 września 1968 roku, po pięćdziesięciu latach od otrzymania stygmatów, zamykając upragnioną misję swego serca: prawdziwego krzyża i prawdziwego ukrzyżowania. W liście datowanym 22 października 1918 r, ojciec Pio tak opowiedział o swoim doświadczeniu krzyża:


,, ...Cóż mogę powiedzieć ci o moim ukrzyżowaniu? Mój Boże! Co za wstyd i co za upokorzenie odczuwam gdy próbuję opowiedzieć komuś co uczyniłeś mi, twemu nędznemu stworzeniu! Stało się to rankiem 20-go (września) byłem na chórze, po odprawieniu Mszy Świętej, gdy niespodziewanie ogarnął mnie błogi spokój podobny do miłego snu. Wszystkie zmysły mojej duszy, wewnętrzne i zewnętrzne, znajdowały się w stanie niewypowiedzianego spokoju. Wewnątrz mnie i wokół panowała głęboka cisza, przejął mnie pokój i potem w mgnieniu oka odczułem nagle całkowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem się od wszystkiego. Gdy to się działo zobaczyłem tajemniczą postać, podobną do tej którą już widziałem 5-tego sierpnia, jedyna różnica była w tym, że z Jego rąk, nóg, i z boku kapała krew. Ten widok przestraszył mnie: tego co czułem w tym momencie nie da się opisać. Myślałem, że umrę i umarłbym, gdyby Pan nie interweniował i nie podtrzymał mego serca, które omalże nie rozsadziło mi piersi. Zjawisko zniknęło a ja zdałem sobie sprawę, że moje ręce, stopy, i bok były przebite i sączyły krew. Możesz wyobrazić sobie mękę jaką odczuwałem wówczas i jaką niemalże odczuwam każdego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi, zwłaszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Boże, umieram z bólu, męki i wstydu jaki odczuwam w głębi duszy. Boję się, że wykrwawię się na śmierć! Mam nadzieję, że Bóg słyszy moje jęki i odwróci tę rzecz ode mnie.''


W ciągu lat wierni, pielgrzymując z każdej części świata, przybywali do księdza-stygmatyka aby otrzymać od niego wstawiennictwo u Boga. Przez pięćdziesiąt lat w modlitwie, pokorze, i w ofiarnym cierpieniu realizował posłanie miłości. Czynił to w swoich inicjatywach skierowanych w dwu kierunkach: pionowym ku Bogu poprzez ustanowienie ,,grup modlitewnych'' i poziomym ku cierpiącej wspólnocie poprzez budowę nowoczesnego szpitala ,,Domu ulgi w cierpieniu''.


We wrześniu 1968 r. tysiące pielgrzymów duchowych dzieci o. Pio zebrało się w S. Giovanni Rotondo na IV Międzynarodowej Konferencji Grup Modlitewnych, by obchodzić pięćdziesiątą rocznice otrzymania stygmatów przez O. Pio. Nikt nie mógł przewidzieć, że o 2:30, 23 września 1968 r. ziemskie życia Ojca Pio z Pietrelcina dobiegło końca.

San Giovanni Rotondo

San Giovanni Rotondo – miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Apulia, w prowincji Foggia.

Miejsce życia św. Pio z Pietrelciny.

Loreto - plac przed bazyliką

Loreto - bazylika

Loreto – Sanktuarium Świętego Domku

Loreto leży na jednym z łagodnych wzgórz regionu Marche we Włoszech, w odległości około 30 km od Ankony. To małe, niepozorne miasteczko kryje prawdziwy skarb: Domek Rodziny z Nazaretu, Domek Maryi.

Według tradycji w 1291 r., kiedy krzyżowcy zostali ostatecznie wyparci z Palestyny i utracili ostatnią twierdzę – port Akkon, domurowana część domu Maryi została przeniesiona przez Aniołów najpierw do Trsatu (dzisiejsza Chorwacja), a następnie, 10 grudnia 1294 r., do Loreto.

Obecnie, na podstawie dokumentów archiwalnych, wnikliwych studiów i wykopalisk dokonanych w Nazarecie i pod św. Domkiem w Loreto, coraz bardziej potwierdza się hipoteza, że kamienie, z których zbudowany jest Domek Maryi, zostały przywiezione do Loreto statkiem przez rodzinę De Angelis, rządców Epiru. To za sprawą nazwiska tej rodziny miała powstać legenda o tym, że to Aniołowie przenieśli Domek Maryi z Nazaretu.


Święty Domek składa się z trzech ścian. Ścianę wschodnią, którą teraz zastępuje ołtarz, stanowiła skała pochodząca z groty z Nazaretu. Wnętrze Domu Maryi zdobią freski pochodzące z XIV i XV w. Znana wszystkim figura Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus została wykonana z drzewa cedru libańskiego, rosnącego w ogrodach watykańskich, przez L. Cellaniego w 1922 r. Zastąpiła ona wcześniejszą figurę, zniszczoną podczas pożaru w 1921 r. Ta zaś zastąpiła obraz Matki Boskiej, który miał być przywieziony razem z Domkiem, a który spłonął we wcześniejszym pożarze.

Święty Domek został najpierw otoczony solidnym murem. Ale szybko zdano sobie sprawę, że tak cenny skarb zasługuje na godną „oprawę”. W ten sposób rozpoczęto budowę Bazyliki w Loreto. Zbudowana jest na planie krzyża. Prace nad nią trwały trzy wieki. Powstała wspaniała budowla, jedna z największych we Włoszech. Znakiem rozpoznawczym loretańskiego sanktuarium jest piękna kopuła wykonana w ostatnich latach XIV w. Kopułę zdobią freski przedstawiające symbolicznie niektóre wezwania z litanii loretańskiej. Wszystkim katolikom Loreto kojarzy się właśnie z litanią loretańską do Matki Boskiej.

W Loreto są ślady polskości. Przechodząc przez bramę – Porta Marina – wchodzi się na mały plac z balkonem. U podnóża tego placu znajduje się cmentarz polskich żołnierzy z II Korpusu Gen. Andersa, którzy wyzwalali Ankonę i Loreto, a obok znajduje się klasztor sióstr nazaretanek.

Z placu rozciąga się wspaniały widok na okolice Loreto i na Morze Adriatyckie. Stąd też można dostrzec wzgórze Montorso. Na tym wzgórzu znajduje się Centrum Duszpasterstwa Młodzieżowego im. Jana Pawła II, które przyjmuje młodych z całej Europy od 2001 roku.

Co roku do Loreto pielgrzymuje kilka milionów ludzi, zwłaszcza chorych, bo „Święty Dom w Loreto to pierwsze sanktuarium o znaczeniu międzynarodowym poświęcone Najświętszej Maryi Pannie, przez wiele wieków prawdziwe serce Maryjne chrześcijaństwa”. (Jan Paweł II)
(www.misyjnedrogi.pl)